"Vintage PR" - lepsze jest wrogiem dobrego?

"Vintage PR" - lepsze jest wrogiem dobrego?

zrób to lepiej
Piotr Ślusarczyk

Piotr Ślusarczyk

Branża idzie do przodu. Czujesz, że powoli zostajesz w tyle i nie możesz sobie pozwolić na duże inwestycje, albo boisz się takiego kroku, bo co gdy okaże się zbyt odważny? Czy to oznacza, że musisz przegrać? Niekoniecznie. Tę „słabość” (czyt. przywiązanie do klasyki) możesz przekuć w swoją siłę.

Chciałbym dziś rozpocząć dyskusję na temat zjawiska, które z chęcią określiłbym mianem "Vintage PR". Przy czym nie chodzi mi o stare podejście do prowadzenia Public Relations, ale robienie nowoczesnego PR-u dla klasycznych produktów. Bo kto powiedział, że takiego wsparcia wymagają jedynie nowości?

Ferrari i Lamborghini - dwa przykłady z brzegu. Te marki nie oferują już samochodów z manualnymi skrzyniami biegów. Jak tłumaczył to szef tej drugiej, decyzja została podyktowana tym, że i tak śladowa ilość klientów wybierała manuale. Ok, można zatem powiedzieć, że to zdroworozsądkowe podejście z punktu widzenia biznesu tej marki, ale pozostawia ogromne niezagospodarowane pole dla egzotyków, które mogą być (i właśnie nadal są) oferowane ze skrzyniami manualnymi. Czy nie warto tym producentom teraz tym bardziej lansować przekazu, że tylko ręczna skrzynia daje to „właściwe” czucie i zjednoczenie z maszyną?

Sytuacja jest aktualnie w fazie przejściowej, bo całkowicie z manualnych skrzyń rezygnują na razie producenci aut z najwyższych półek. Jednak trend będzie schodził także do samochodów dla ludu (i nie mam tu na myśli tylko Volkswagena). Zresztą, nie trudno znaleźć pojedyncze przykłady już teraz: Renault Clio RS - od niedawna jedyny przedstawiciel wśród hot hatchy segmentu B, który występuje wyłącznie z automatem. Łatwo dziś uderzyć w to auto dyskredytując występowanie tego typu skrzyni w tego typu samochodzie.

Skrzynie automatyczne stają się coraz bardziej powszechne i za kilka, może kilkanaście lat trzeba będzie się naprawdę postarać, żeby znaleźć konfigurację manuala z upatrzonym silnikiem. Ale czy właśnie nie jest to moment aby dostrzec zalety skrzyń ręcznych i zbyt lekkomyślnie ich nie porzucać? To szansa na przyłożenie się do PR-u dla tego typu rozwiązania. Pamiętam jak jeszcze niedawno wszyscy chwalili się dwusprzęgłowymi automatami - płynne, wygodne, a przede wszystkim szybkie i zapewniające lepsze osiągi. I cóż, co do zasady się zgadzam, ale nadal pamiętam w czym nigdy nie pobiją skrzyni manualnej (dla mnie to nadal wybór pomiędzy równorzędnymi opcjami). Za kilka lat zatem nie zdziwię się gdy zobaczę przekaz „Tylko u nas, mocne auto ze skrzynią manualną” - będzie to niesamowita chrapka dla purystów i siła marki, która się na to zdecyduje.

Takie hołdowanie klasyce można też zauważyć na rynku muzycznym. Dzisiejszy renesans płyt winylowych, to dokładnie taka sytuacja jakiej spodziewam się na rynku motoryzacyjnym za tych X lat. A kto wie czy za chwilę furory nie zrobią inne zapomniane technologie? Podobno za niektóre filmy na kasetach VHS kolekcjonerzy są w stanie zapłacić dziś krocie. Oczywiście takie przebitki cenowe to fakt, że nikt już dziś VHS nie produkuje. Ale właśnie, co gdyby taką produkcję wznowiono?

Ok, żeby nie było, że jestem jakiś przesadnie staromodny, to zgodzę się, że nowe rozwiązania często okazują się lepsze niż stare, ale jednocześnie cały czas mam w pamięci powiedzenie, że „lepsze jest wrogiem dobrego”. Więc jeśli boisz się zacząć produkować lepsze, albo nie możesz sobie na to pozwolić - daj branży ustanowić je nowym standardem i wtedy zaatakuj z tym, na czym znasz się najlepiej, a może okazać się, że jest jeszcze wielu, którzy wolą Twoje „dobre” zamiast „lepszego” u wszystkich innych.