Niebieski ząb w notatniku z oknami

Niebieski ząb w notatniku z oknami

z sieci zrób to lepiej
Piotr Ślusarczyk

Piotr Ślusarczyk

Wszyscy znamy upodobania Polaków do tworzenia marek o nazwach kończących się sufiksem „ex”. Chyba nie będą odosobniony w stwierdzeniu, że są one dość niegustowne. Czy jednak przypadkiem nazwy angielskie (i nie tylko) tego nie przebijają? A może wcale nie, bo wynika to ze specyfiki języka?

Niebieski ząb, notatnik, okna - co to za dziwna wyliczanka? To bezpośrednie tłumaczenia nazw, które wszyscy świetnie kojarzymy i których... właśnie tak się nie tłumaczy, bo na każdym rynku pozostają niezmienne. Poza tym one naprawdę świetnie brzmią, ale w oryginale, po angielsku - Notebook, Bluetooth, Windows. A takich przykładów zza Atlantyku można mnożyć.

Teoretycznie wszystko super, ale tak się tylko zastanawiam - jak by to dla nas brzmiało, gdyby angielski był naszym językiem ojczystym? Czy aby nie komicznie? Podejrzewam, że właśnie nie - taka jest specyfika niektórych języków. Oprócz angielskiego warto przytoczyć chociażby przykłady z Włoch i Niemiec. Maserati Quattroporte - brzmi pięknie, brzmi melodyjnie, a znaczy, nie mniej, nie więcej, tylko… czterodrzwiowe Maserati. Tak po prostu. A Volkswagen? To przecież dosłownie pojazd dla ludu.

Czy kogoś w USA, Włoszech lub Niemczech to dziwi? Prawdopodobnie nie. Co najwyżej wszystkich innych dziwi, że ich to nie dziwi. Co więcej, przyjazna a nie abstrakcyjna nazwa może nawet takim markom na rodzimych rynkach pomagać - znajome i swojskie określenie na skomplikowany lub zupełnie nowy produkt czyni go bardziej dostępnym, prostszym. Trochę innym, ale wpisującym się nieco w tę linię przykładem z polskiego podwórka, może być zCARBONka - nie można było lepiej nazwać portfela wykonanego z włókna węglowego. Popularne jest też nawiązywanie nazwą marki do słowa w jakimś języku, które powinno się z tą marką kojarzyć. Np. Sony, to nawiązanie do łacińskiego słowa sonus, które oznacza dźwięk. 

Wymyślenie oryginalnej nazwy, to trudne zadanie. Nie dość, że musi ładnie brzmieć, to dobrze, aby nie miała dziwnego, czy wręcz negatywnego znaczenia w innym języku. Żarówki Osram, kosmetyki Pupa, zabawki Siku, czy sieć klubów Pacha - to tylko pojedyncze przykłady jeśli chodzi o język polski. Co nie zmienia faktu, że niekoniecznie takie brzmienie musi od razu przekreślić sukces na danym rynku.

Myślę, że ten luźny tekst warto by zakończyć równie luźną pointą. Zatem kto zgadza się z tezą, że wszystko co po angielsku brzmi fajnie, wszystko co po łacinie mądrze, a wszystko co po polsku - skomplikowanie lub… ciekawie? ;)